Tak właśnie!!
Mówię (piszę) to dziś ja, Karola, która choć wstała dziś baaardzo wcześnie rano i ma nieplanowanie i nadprogramowo jeden dzień wolnego więcej, to już od jutra melduje się na posterunku, znaczy w pracy! A jak!
I wcale, ale to wcale, nie płaczę z tego powodu :) jak również z tego, że w pracy spędzę najbliższych klika dni... pod rząd! Bo nikt nie mówił, że będzie lekko... i twardym trzeba być - nie miętkim! No! ;) :D
Urlop, który to dobiegł kresu, spożytkowałam nad wymiar bogato w działaniu, wręcz - rzekłabym - pracowicie, ale - o dziwo - czuję się wypoczęta, ogarnięta (chyba... bo nie wiem czy kiedykolwiek na 100% będę?...), odpoczęta, i zwarta, i gotowa, i wyczekująca grudnia (zresztą już od czerwca!), o czym wiedzą Beti, Kacha i Monia! :)
A idąc tym tropem - kartka dziś w temacie, dosłownie, bo z twardzielem!
O napisy nie pytajcie - tylko wtajemniczeni, znaczy Ci z grona znajomych Solenizanta, jak i On sam, będą wiedzieli o co chodzi... ;)
Kartkę przygotowałam ze
Strasznej Nocy, i tyle. Nic nie dodawałam, nic nie kombinowałam. Do tego pan
siłacz oraz
grafika - ulubiona marka Solenizanta. Elementy podkleiłam na piance dystansowej. Koniec.
To chyba najkrótszy opis elementów składowych mojej kartki :) tak po męsku - krótko, zwięźle i na temat! :)
Kartkę przygotowałam według
mapki 373 Mojo Monday i zgłaszm ją (kartkę znaczy) w
listopadowym wyzwaniu Szuflady.
Pozdrawiam już jedną nogą z pracy... i miłego popołudnia życzę Wam!
Karola